Kilka czerwonych kryształków, farba olejna, koralik... i kot w mojej ulubionej kolorystyce:) Wiem wiem, poleciałam z tą czerwienią już kompletnie, ale czyż nie jest ona kobieca?
Na razie tyle. Zaraz biegnę do dentysty, a co:) Wreszcie trafiłam na fajnego dentystę, co to i pogada, i pożartuje, i zna się na robocie (30 letnia praktyka), co prawda kasę też weźmie, ale ze zniżką:P Miłe urozmaicenie wakacji. Choć nigdy bym nie pomyślała, że wizja dźwięku wiertła mnie nie odstraszy, a wręcz będzie się miło kojarzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz