piątek, 24 września 2010

31#

Mam trochę kłopotów z książkami, nie wyrabiam się w terminach. 2 tygodnie temu brat przyniósł mi ze szkoły tzw. cegłę. Dopiero we wtorek udało mi się za nią zabrać, późno- ale przynajmniej skutecznie. Dziś skończyłam, niezły wynik, książka liczy niemal 500 (słownie: pięćset) stron, a nie jest w małym formacie.

Markus Zusak przedstawia: "Złodziejka książek"

Dziewczynka tańcząca z kostuchą na okładce + powieść klasyfikowana do młodzieżowych. Podeszłam do niej sceptycznie. Pomyślałam, to pewnie kolejne pseudo-dzieło. Niezłe recenzje, oceny- jak znam życie, bubel.
Zaczęłam czytać. Nie od razu zmieniłam zdanie.

Z początku drażnił mnie sposób narracji, momentami nieco infantylny. Śmierć- osobą opowiadającą? Kiepsko mi się to widziało. Niełatwo wcielić się w taką postać. I moim zdaniem, autorowi nie udało się wiarygodnie tego zrobić. Zgrzytało jak piasek w zębach.
Na szczęście im dalej w las, tym Śmierci mniej. W sensie osobistych jej wtrąceń. Bo samo umieranie jest obecne w tej książce na każdym kroku. Nic dziwnego- to opowieść o hitlerowskich realiach.
Idąc tropem kilkunastoletniej dziewczynki, widzimy coś, o czym w Polsce tak często się nie wspomina- sytuację Niemców, którzy nie zgadzali się z ideami Führera. Zwykłych ludzi, ze zwykłymi problemami, wtrąconych nagle w sztywne ramy nazizmu, pozbawionych wolności poglądów, słowa i zachowań. Zastraszanych przez system, a później odbierających na równi z nim karę. Wszystkich mają przeciwko sobie: własne państwo i resztę świata.

Może ktoś powie, że to odwracanie kota ogonem, że co, teraz to Niemcy są pokrzywdzonymi?
Ale to nie o tym. W tej książce nie ma żadnego przekonywania, przekręcania. To po prostu rzecz o totalitaryzmie i wojnie, to ich okrucieństwo jest pokazane- bez oceniania poszczególnych narodów.
Jeśli chodzi o mnie, przyznam, że się wciągnęłam. Nawet przymknęłam oko na narrację, biorąc pod uwagę, że to książka dla młodych, którym dziwne zabiegi mogą pomóc zrozumieć...
Zrozumieć wymiar tragedii IIWŚ. Kiedy śmierć w ciągu kilku godzin zabiera kilkaset dusz. Miota się po świecie bez chwili spoczynku, wciąż kogoś zabierając, nie mając chwili na herbatę. To robi wrażenie.

Ku przestrodze? Myślę, że tak. Że to powieść-przestroga, książka-ostrzeżenie, słowa w hołdzie dla tych, co zginęli, i dla tych, którzy przeżyli.

1 komentarz:

  1. Czytałam i wpadłam w zachwyt!
    Szczególnie dla Polaków jest to totalne zaskoczenie - Niemcy ukrywający Żyda w piwnicy?!
    Kilkunastoletni chłopak, który chce zabić Hitlera, bo ojciec musiał pójść na wojnę!? Tak nie mogło być!!! A jednak było. I masz rację, nie chodzi tu o odwracanie kota ogonem, tylko o ukazanie szarej rzeczywistości szarych ludzi.

    OdpowiedzUsuń

Free Hit Counter